Thursday, March 18, 2010

Proste radosci

Abi jest bardzo radosna mala dziewczynka. Najwyrazniej dzis sie doskonale bawila, spedzajac caly dzien z tata, ktory byl chyba z nastroju zakupowym. Nowa czapka, nowy pokrowiec na koszyk i wszytsko dobrane kolorystycznie. Dobra robota, pytanie czy celowo zrobiona. :)

Praktycznie nie potrzbujemy zadnych zabawek dla Abi. Najlepiej sie bawi pustymi butelkami, papierowymi kubkami i korkowymi podstawkami. Podoba jej sie nawet tacka przyczepiana do krzeselka....

 
Jest taka radosna i rozpromienia nasze zycie.

Czasem nie moge sie doczekac, kiedy obudzi sie w nocy, zeby ja nakarmic i poprzytulac. Jestem uzalezniona, Artek z reszta tez od dawania jej buziaczkow i tulenia. 

Teraz smacznie spi... jutro piatek wiec i czas na mame (tata niestety pracuje).

Wednesday, March 3, 2010

Abi na Intensywnej

O ok 2:30 poszlismy zobaczyc Abi na intensywnej terapii. Wyglada pieknie, nie jest opuchneta, nie krwawi i byc moze bedzie mogla byc odlaczona od wentylatora przed 6 wieczorem.
To oznacza, ze Abi bedzie gotowa na mleczko okolo polnocy.
Teraz jest caly czas pod narkoza, wiec dajemy jej odpoczac. Wrocimy do niej wieczorkiem, przed zmiana pielegniarek.

Siedzimy ze znajomymi w poczekalni i prawie kazdy ma Iphona i komputer. Taka mala kawiarenka internetowa.

Niedlugo zdjecie na http://www.care4abi.com/

Asia.

Koniec operacji

Operacja sie wlanie skonczyla. Dr Kirshbom przyszedl wlasnie z nami porozmawiac o przebiegu operacji.
Za jakies 50 minut bedziemy mogli ja zobaczyc.

jeeeeejj..
napisze pozniej - bateria pada...

Asia.

Operacja#2 - Czesc 2

10:00 rano.
Stacy zadzwonila. Abi zostala wlasnie podlaczona do bypassu. Dr Kirshbom dostal sie do miejsca naprawy bez wiekszych trudnosci i juz rozpoczal naprawe.
Abi nie ma zadnych negatywnych reakcji na leki i znieczulenie. Pieknie toleruje wszystko co jej podaja.

Narazie tyle.
Wiecej juz za godzine.

Asia.

P.S. Artek mowi ze mu nie zalezy na polskiej wersji blogu. Piszcie komentarze do postow na http://www.care4abi.com/ zeby moze zmienil zdanie? dzieki!

Operacja#2 - Czesc 1

8:47 rano
Zadzwonila pielegniarka, ktora zabrala Abi na sale operacyjna. Mowila, ze wszytsko idzie zgodnie z planem. Abi miala zrobione echo, pobrana krew, jest juz na wentylatorze. Teraz Dr Kirshbom tnie przez blizne. To moze troche portwac, gdyz musi uwazac na zrosty na samym sercu po poprzedniej operacji..Nie z zewnatrz ale od wewnaterz gdzie czasami serce zrasta sie do mostka, wowczas naciecie jest niebezpieczniejsze i wymaga wiecej pracy.

Nastepne wiesci za okolo godzine, poltorej.

J.

Dzien Operacji

Noc minela szybko i dosc niespokojnie. Abi spala ze mna w lozku po raz pierwszy w zyciu. Dlugo sie krecila i nie mogla znalezc miejsca, chociaz widac bylo ze byla zaciekawiona, ze mama z nia spi i jest zaraz obok. Budzila sie kilka razy w nocy, raz pomarudzic i obrucic sie na drugi boczek, raz wypic mleczko przed polnoca (ostatni dzwonek na jedzenie), a raz zoabczyc czy nadal jestem i dotknac mojej twarzy... Ja spalam bardzo czujnie, zeby jej nie uderzyc kolanem albo przykryc koldra.

W szpitalu bylismy pare minut po 6-tej rano, Abi smacznie spala w wozku. Zaprowadzono nas do pokoju, gdzie, po zmierzeniu saturacji (94%) przez pielekniarke, Artur podal Abi lekarstwo na zwolnienie pracy serca. Abi zasnela w pare minut, bo i tak byla bardzo zmeczona i spiaca.

O 7:27 zanieslismy ja na oddzial przedoperacyjny, tam ucalowalismy i utulilismy spiaca Abi i zostawilismy w rekach pielegniarki. Najgorszy moment w calym procesie. Trudno opisac uczucia. Chyba pustka bylaby najtrafniejsza. Drugi raz byl troche latwiejszy i spokojniejszy, moze dlatego, ze wiedzielismy co nas czeka, czego sie spodziewac, no i mielismy wiecej czasu na przygotowania, chociaz trudno byc przygotowanym na cos takiego.

Teraz czekamy w poczekalni, jest dosc cicho, dzieci ktore czekaja na operacje, bawia sie nieswiadome co ich czeka, leca bajki w telewizorze i tak kazdy czeka na nowosci z sali operacyjnej o swoim dziecku, jak my.

Powinnismy cos wiedziec niebawem. Jest 8:15 rano teraz.

Asia.

Tuesday, March 2, 2010

Dzien przygotowan do operacji

Opisze w skrocie dzisiejsze posty. Niestety nie mialam mozliwosci pisac wersji polskiej na telefonie Artka.

Pobudka 3:20 rano. Pakowanie samochodu, karmienie Niuni, ubieranie, fotelik samochodowy i wyruszylismy o 4:40.
Po drodze zalpal nas snieg z deszczem i korki przed Atlanta.
Spoznilismy sie jakie 30-40 minut. Na szczescie nie przegapilismy kolejki i przyjeto nas od razu.
Rejestracja, poczekalnia i przyjeto nas do pokoju "przed-operacyjnego" (nie znam w tej chwili lepszej nazwy na pre-op), w ktorym spedzilismy ponad 6 godzin. Dokladnie nie wiem, bo zegarek na scianie uparcie pokazywal godzine 11:40.
Do pokoju zagladalo kilka osob:
- pielegniarka - sprawdzala saturacje, mierzyla, wazyla (Abi wazy ponad 7kg).
- asystenka chirurga - tetno, osluchala klatke piersiowa i serce, sprawdzila uszka i gardlo (Abi plakala, bo ja obudzono zagladajac w uszy, wiec latwo bylo zobaczyc jej gardlo).
- pani z kardiologii - robila wywiad historii chorob,
- jakis "fellow" z kardiologii (z asystentem lub studentem). Gosc najwyrazniej pomylil pacjentow i zaczal nam opowiadac o zamykaniu VDS (dziurki miedzy komorami, zamknieta juz podczas pierwszej operacji) i procedurze Rastelli. Krotko mowiac, lagodnie go naprostowalismy o kondycji Abi i ten pognal skonsultowac z chirurgiem, po czym wrocil (juz sam) i przyznal ze czesto rodzice wiedza najlepiej...
- chirurg - Dr. Kirshbom, z ktorym rozmawialismy o jutrzejszej operacji. Najtrudniejsze do wykonania bedzie przeciecie przez blizny na sercu. Wiaze sie sie z tym wieksze ryzyko krwawienia i jest technicznie bardziej wymagajace do wykonania.
- na koniec przyszla pani anastezjolog - nasza ulubiona Anna Keiser z Poznania! Opowiadala o znieczuleniu i iglach, wenflonach, resporatorze i innych rzeczach ktore coraz bardziej uswiadomily mi, ze to sie dzieje ZNOWU naprawde!
 W miedzy czasie, zanim przyszla Ania, poszlismy na EKG - Abi super spokojna! Pozniej przeswietlenie klatki piersiowej - tutaj nie az tak fajnie z raczkami wyciagnietymi i przytrzymywanymi do 2 zdjec.
Na koniec - pobieranie krwi. Tutaj masakra. Abi ma cienkie zyly na rekach i odkad pamietam wszyscy maja problem z wbiciem sie w zyle. I tu nie bylo inaczej. Babka probowala na obu raczkach. Jak sie wkula, to szukala igla i szukala, a mala sie darla w nieboglosy. W koncu zawolala "eskperta" ktory wcale lepiej sie nie spisal. Abi wyszla z labolatorium z poklutymi przedramionami na darmo.

Na koniec Ania nam powiedziala ze tak naprawde to moga pobrac krew jutro przed operacja, gdy Abi bedzie spala, co tylko opoznic moze operacje o 10-15 minut. Szok. Wole takie opoznienie od krokodylich lez Abi.

Jest juz pozno - 9:20 wieczorem. Idziemy spac - jestesmy w takim domu dla rodzin, ktore maja dzieci w szpitalu na intensywnej terapii, w 100% istniejacy z darowizn i tymczasowi "domownicy" nie musza nic placic.
Musze przyznac, ze wyglada imponujaco. Nowoczesne wyposazenie, meble, obrazy - doslownie jak w domu.

Jutro wielki dzien znowu...trzeba troche wypoczac.
Dobranoc.
Asia.